Jak podsumować... Pierwsze co mi przychodzi na myśl to spuchnięte kostki, obolałe nogi i plecy.. Dostałam wycisk jakich mało..
A tak poważnie.
Mam misz-masz w głowie. Jeden wielki. Liznęłam wszystkiego i niczego.
* Kasa, dostawy, rozładowanie towaru, dokładanie.
* Zrobiłam zamówienie. Nie, to za dużo powiedziane. Klikałam tylko w formularz.
* Oglądałam kalkulator gdzie jest widoczna kwota do zapłaty. Zupełnie nie wiem o co w nim chodzi. Wiem, że jest kolumna w której widnieje kwota jaką należy wpłacić do banku. Codziennie. A to co zastanie to jest zarobek. Jest też widoczna marża jaką się uzyskuje i dzienny obrót. Ale co z czego wynika.. Nie wiem.
* Wprowadziłam fakturę. Gdybym miała to powtórzyć nie wiedziałabym jak.
* Wycinałam ceny (sporo papieru na to idzie i jeszcze więcej się marnuje) i umieszczałam pod towarem.
Z praktycznych informacji
- dowiedziałam się, że każdy towar należy przepuścić przez kasę, bo tylko wtedy zostanie zapłacony firmie. Jeśli się go zlikwiduje w systemie, to stan się wyrówna, ale powstanie dług. To chyba ważna informacja. Notuję ją w notesie.
- towar któremu kończy się termin ważności można przecenić, a po terminie z ceną np 5 gr skasować.
I tu mam refleksję. Taka zmiana ceny wpłynęła mocno na wysokość marży, która spadła do nieco ponad 6%.. Z ponad 9%, więc to duża różnica. Czy to się opłaca? Nie lepiej skasować z normalną ceną? Podobno to zmniejsza podatek dochodowy.. prawdziwy misz-masz... Jeszcze nie wiele rozumiem.
- należy robić raz w m-cu inwentaryzację na produkty za kasą by sprawdzić czy pracownicy nie kradną.
A jak kradną? To obciążyć?..
- raz na dwa tygodnie jest rewolucja cenowa, jedno zakładasz, drugie ściągasz, żółty regał zmienia produkty i trzeba się do tego przygotować wcześniej, bo to zajmuje dużo czasu.
Zdecydowanie za mało takich informacji. Myślę, że są one potrzebne. Takie dobre rady i praktyki.
Może po powrocie ze szkolenia wyjazdowego dowiem się więcej.
Cały czas wysyłam CV, może ktoś się odezwie. Jeszcze mogę się wycofać...
PS. Nie każdy pracownik sprawdza towar. Dziewczyna przy mnie postawiła ptaszki z góry na dół na dokumencie i zabrała się za rozkładanie,kwitując, kto ma na to czas.. A gdyby czegoś brakowało?...
PS. Dziękuję za komentarz. Każda dobra rada jest dla mnie na wagę złota.
sobota, 18 lipca 2015
czwartek, 16 lipca 2015
Szkolenie wygląda bardzo podobnie każdego dnia. Przyjęcie towaru, obsługa klienta, dokładanie towaru itd.
Ma to na celu zapoznanie nas z indeksami.
Z dodatkowych rzeczy, które wg mnie powinny być głównym przedmiotem szkolenia robiłam :
- zamówienie, choć niewiele z tego zapamiętałam. Enter liczba, enter liczba..
- w dwóch słowach dowiedziałam się o misji firmy.
Padam na twarz. Idę spać.
Więcej napisze jutro.
Ma to na celu zapoznanie nas z indeksami.
Z dodatkowych rzeczy, które wg mnie powinny być głównym przedmiotem szkolenia robiłam :
- zamówienie, choć niewiele z tego zapamiętałam. Enter liczba, enter liczba..
- w dwóch słowach dowiedziałam się o misji firmy.
Padam na twarz. Idę spać.
Więcej napisze jutro.
środa, 15 lipca 2015
Szkolenie
Umawiam się na szkolenie wstępne. Ma się odbyć w jednym ze sklepów u Ajenta Trenera. Jeszcze nie wiem na czym ma polegać.
Pełna obaw, bom przecież zielona w temacie idę na pierwszy dzień szkolenia..
Na miejscu okazuję się, że nie jestem sama. Są ze mną jeszcze trzy osoby. Ja jestem czwarta. Fajnie, będzie raźniej.
Po krótkich formalnościach typu "dzień dobry, miło mi", "mi również" zostaję przydzielona do sekcji.. przyjęcie i rozładowanie towaru.
Cel zadania - zapoznanie się z produktami firmy.
Ja to odebrałam inaczej, może nie słusznie, nie wiem, ale dla mnie to było - darmowa siła robocza.
Po kilku godzinach dźwigania, wkładania, przenoszenia, odnoszenia, podnoszenia, przesuwania - padam na twarz. Jestem wykończona.
Dzień jeszcze się nie skończył a mi już się odechciało.. A tu jeszcze tyle przede mną..
Zastanawiam się, w trakcie dźwigania, wkładania, przenoszenia, odnoszenia, podnoszenia, przesuwania, czy ja też, będąc na miejscu osoby szkolącej, wykorzystywałabym szkolących się.. Nie wiem, może tak.
Dzień pierwszy za mną. Wszystko mnie boli. Odkryłam w sobie nowe mięśnie... Bolesne odkrycie..
Pełna obaw, bom przecież zielona w temacie idę na pierwszy dzień szkolenia..
Na miejscu okazuję się, że nie jestem sama. Są ze mną jeszcze trzy osoby. Ja jestem czwarta. Fajnie, będzie raźniej.
Po krótkich formalnościach typu "dzień dobry, miło mi", "mi również" zostaję przydzielona do sekcji.. przyjęcie i rozładowanie towaru.
Cel zadania - zapoznanie się z produktami firmy.
Ja to odebrałam inaczej, może nie słusznie, nie wiem, ale dla mnie to było - darmowa siła robocza.
Po kilku godzinach dźwigania, wkładania, przenoszenia, odnoszenia, podnoszenia, przesuwania - padam na twarz. Jestem wykończona.
Dzień jeszcze się nie skończył a mi już się odechciało.. A tu jeszcze tyle przede mną..
Zastanawiam się, w trakcie dźwigania, wkładania, przenoszenia, odnoszenia, podnoszenia, przesuwania, czy ja też, będąc na miejscu osoby szkolącej, wykorzystywałabym szkolących się.. Nie wiem, może tak.
Dzień pierwszy za mną. Wszystko mnie boli. Odkryłam w sobie nowe mięśnie... Bolesne odkrycie..
poniedziałek, 13 lipca 2015
Prasówka..
Wychodzi książka o Ajentach. W Gazecie Prawnej spory artykuł na temat sieci.. Nie. Nic pozytywnego.
Skrzydełka powoli opadają. Czy naprawdę jest tak źle?.. Czas pokaże.
Skrzydełka powoli opadają. Czy naprawdę jest tak źle?.. Czas pokaże.
Rekrutacja
Umawiam się z Partnerem ds. Rekrutacji na spotkanie. Bar szybkiej obsługi na obrzeżach miasta. Spotkanie ma mieć charakter informacyjny.
Ubrana jak na rekrutację przystało (garnitur, biała koszula), czuję się nieswojo witając się z osobą ubraną, powiedziałabym w strój weekendowy.
Po krótkim powitaniu, następuje długi monolog dotyczący sieci, sklepu, prowadzenia biznesu itp. Bardzo ogólnie. Mało uporządkowanie. Chaotycznie .
Trudno mi złapać kontakt wzrokowy, bo Pani wciąż spogląda w okno. Wygląda na zmęczoną, może znudzoną. Nie zaraża entuzjazmem...
Pytam o koszty. 2000 zł kamery, koncesja (ale ta po czasie jest refundowana), kasa fiskalna też 2000 zł. Tę ostatnią można rozłożyć na raty. Nie wygląda to źle.
Dopiero potem się dowiem, że to bardzo ogólne koszty :)
W zasadzie niewiele mi zostaje w głowie z tych ogólników. Własna działalność, koszty zatrudnienia po mojej stronie, opłaty związane z użytkowaniem lokalu (nie wszystkie), w/w koszty początkowe..
Dochód - część z obrotu sklepu (zróżnicowane marże zależne od grupy produktów).
Po rozmowie proszę o czas do namysłu.
Mam jeszcze więcej wątpliwości niż miałam. Umawiamy się na "za tydzień".
Rozpoczyna się burza myślowa w mojej głowie. Co robić? Wchodzić w to? Ryzykować? Mam wyjście?...
I tak przez tydzień. A ponieważ, przez ten czas, nie było odzewu najmniejszego z wysłanych aplikacji, podejmuję decyzję. Idę w to.
Rekrutacja II etap.
Kolejne spotkanie odbywa się w jednym ze sklepów. Bardziej przypomina spotkanie rekrutacyjne.
Są obecne dwie osoby, w tym ta, z którą się spotkałam kilka dni temu.
Jak sobie wyobrażam prowadzenie sklepu, co jest najważniejsze, na co zwracać uwagę, czego pilnować?..
Nie ma pytań trudnych, badających cechy osobowości, znikoma ilość dotycząca moich kompetencji. Lub ich braku.
Na koniec spotkania dowiaduję się o pozytywnym wyniku rekrutacji, co oznacza, że już zaczynam szkolenie wstępne, potem wyjazdowe itd.
Szybko.
Pisałam w pierwszym poście, że powstrzymam się od opinii i oceniania by każdy czytający mógł samodzielnie to uczynić. Ale nie da się. Wycofuję się z tego. Muszę podzielić się, choćby krótką, opinią, refleksją, uwagą..
Wrażenia:
1. Rekrutacja mało profesjonalna - od ubioru, po sposób weryfikacji kandydata.
2. Bardzo ogólne informacje
3. Raczej superlatywy. Brak rzetelnej informacji o zagrożeniach, trudnościach, wyzwaniach.
4. Widoczny problem z chętnymi do podjęcia się bycia Ajentem. Mam wrażenie, że "biorą każdego".
5. Znacznie lepsze wrażenie zrobiła na mnie osoba będąca Managerem, z którą spotkałam się na II etapie.
Co teraz?
1. Szkolenie wstępne we wskazanym sklepie u Ajenta Trenera - 4 dni
2. Szkolenie wyjazdowe - 14 dni
3. Szkolenie we wskazanym sklepie u Ajenta Trenera. - 8 dni
System szkolenia robi na mnie dobre wrażenie. Jest stosunkowo rozbudowane. To dobrze, przecież ja jestem "z innej bajki"....
c.d.
Ubrana jak na rekrutację przystało (garnitur, biała koszula), czuję się nieswojo witając się z osobą ubraną, powiedziałabym w strój weekendowy.
Po krótkim powitaniu, następuje długi monolog dotyczący sieci, sklepu, prowadzenia biznesu itp. Bardzo ogólnie. Mało uporządkowanie. Chaotycznie .
Trudno mi złapać kontakt wzrokowy, bo Pani wciąż spogląda w okno. Wygląda na zmęczoną, może znudzoną. Nie zaraża entuzjazmem...
Pytam o koszty. 2000 zł kamery, koncesja (ale ta po czasie jest refundowana), kasa fiskalna też 2000 zł. Tę ostatnią można rozłożyć na raty. Nie wygląda to źle.
Dopiero potem się dowiem, że to bardzo ogólne koszty :)
W zasadzie niewiele mi zostaje w głowie z tych ogólników. Własna działalność, koszty zatrudnienia po mojej stronie, opłaty związane z użytkowaniem lokalu (nie wszystkie), w/w koszty początkowe..
Dochód - część z obrotu sklepu (zróżnicowane marże zależne od grupy produktów).
Po rozmowie proszę o czas do namysłu.
Mam jeszcze więcej wątpliwości niż miałam. Umawiamy się na "za tydzień".
Rozpoczyna się burza myślowa w mojej głowie. Co robić? Wchodzić w to? Ryzykować? Mam wyjście?...
I tak przez tydzień. A ponieważ, przez ten czas, nie było odzewu najmniejszego z wysłanych aplikacji, podejmuję decyzję. Idę w to.
Rekrutacja II etap.
Kolejne spotkanie odbywa się w jednym ze sklepów. Bardziej przypomina spotkanie rekrutacyjne.
Są obecne dwie osoby, w tym ta, z którą się spotkałam kilka dni temu.
Jak sobie wyobrażam prowadzenie sklepu, co jest najważniejsze, na co zwracać uwagę, czego pilnować?..
Nie ma pytań trudnych, badających cechy osobowości, znikoma ilość dotycząca moich kompetencji. Lub ich braku.
Na koniec spotkania dowiaduję się o pozytywnym wyniku rekrutacji, co oznacza, że już zaczynam szkolenie wstępne, potem wyjazdowe itd.
Szybko.
Pisałam w pierwszym poście, że powstrzymam się od opinii i oceniania by każdy czytający mógł samodzielnie to uczynić. Ale nie da się. Wycofuję się z tego. Muszę podzielić się, choćby krótką, opinią, refleksją, uwagą..
Wrażenia:
1. Rekrutacja mało profesjonalna - od ubioru, po sposób weryfikacji kandydata.
2. Bardzo ogólne informacje
3. Raczej superlatywy. Brak rzetelnej informacji o zagrożeniach, trudnościach, wyzwaniach.
4. Widoczny problem z chętnymi do podjęcia się bycia Ajentem. Mam wrażenie, że "biorą każdego".
5. Znacznie lepsze wrażenie zrobiła na mnie osoba będąca Managerem, z którą spotkałam się na II etapie.
Co teraz?
1. Szkolenie wstępne we wskazanym sklepie u Ajenta Trenera - 4 dni
2. Szkolenie wyjazdowe - 14 dni
3. Szkolenie we wskazanym sklepie u Ajenta Trenera. - 8 dni
System szkolenia robi na mnie dobre wrażenie. Jest stosunkowo rozbudowane. To dobrze, przecież ja jestem "z innej bajki"....
c.d.
sobota, 4 lipca 2015
Słowem wstępu..
W necie można znaleźć całą masę komentarzy i opisów na temat współpracy z siecią Żabka.. Nie znalazłam żadnego pozytywnego.
Na stronie www.ajenci.fora.pl/ lub ajenci.cba.pl/
przeczytacie mnóstwo opisów jak bardzo źle kończy się współpraca z tą firmą..
Zadłużenia na kilkadziesiąt tysięcy, zrujnowane życie..
Wszyscy ostrzegają przed wchodzeniem w ten biznes.
Nowych określa się "świeżym mięsem armatnim"..
Więc tak chyba muszę się przedstawić.. Świeże mięso armatnie..
Jak jest naprawdę? Nie wiem..
Znam kilka osób, które utrzymują się z bycia ajentem i są zadowolone.
Ale to kilka osób na przeciw kilku tysiącom które pisały na w/w forach..
Stąd ten blog. Chcę tu, w miarę rzetelnie i obiektywnie opisać współpracę z siecią.
Postaram się nie wydawać swoich opinii, by każdy kto będzie to czytał mógł wyciągnąć sam swoje wnioski..
Znalazłam się w trudnej sytuacji życiowej.
Dotychczasowo budowane życie runęło i rozsypało się w drobny mak..
Mimo sporego doświadczenia zawodowego, długo nie mogłam znaleźć pracy.
Setki wysłanych CV. I nic. Sytuacja zaczęła się robić bardzo trudna.
Rachunki trzeba płacić. Ratę kredytu też..
Padła propozycja prowadzenia sklepu..
Szczerze mówiąc nie miałam wyjścia. I żadnego wyboru..
Chociaż miałam wyjście. Mogłam siedzieć bez pracy i szukać dalej.
Bez gwarancji, że szybko coś znajdę.
Czyli żadne wyjście..
Wrzuciłam w internet hasło "ajent Żabka". To co przeczytałam na forum przeraziło mnie..
Wchodzić w to? Skoro nie mam wyjścia..
Dałam sobie czas na zastanowienie. I podjęłam decyzję. Wchodzę w to.
Najwyżej powiększę grono zadłużonych. Trudno. I tak jestem już w nieciekawej sytuacji..
Nie wiem czy dobrze zrobiłam.
Może mój sklep będzie wyskoobrotowy i zarobię na życie, a może wręcz przeciwnie.
Biznes się nie rozkręci a ja zostanę z długami.
Pewnie takie dylematy ma nie jedna osoba, która chce zacząć współpracę z firmą.
Może to co tu będzie powstawać pomoże komuś w podjęciu decyzji.
Nie wiem czy ten blog będzie pozytywny czy nie. Jeszcze tego nie wiem.... Czas pokaże..
To zaczynamy.
Na stronie www.ajenci.fora.pl/ lub ajenci.cba.pl/
przeczytacie mnóstwo opisów jak bardzo źle kończy się współpraca z tą firmą..
Zadłużenia na kilkadziesiąt tysięcy, zrujnowane życie..
Wszyscy ostrzegają przed wchodzeniem w ten biznes.
Nowych określa się "świeżym mięsem armatnim"..
Więc tak chyba muszę się przedstawić.. Świeże mięso armatnie..
Jak jest naprawdę? Nie wiem..
Znam kilka osób, które utrzymują się z bycia ajentem i są zadowolone.
Ale to kilka osób na przeciw kilku tysiącom które pisały na w/w forach..
Stąd ten blog. Chcę tu, w miarę rzetelnie i obiektywnie opisać współpracę z siecią.
Postaram się nie wydawać swoich opinii, by każdy kto będzie to czytał mógł wyciągnąć sam swoje wnioski..
Znalazłam się w trudnej sytuacji życiowej.
Dotychczasowo budowane życie runęło i rozsypało się w drobny mak..
Mimo sporego doświadczenia zawodowego, długo nie mogłam znaleźć pracy.
Setki wysłanych CV. I nic. Sytuacja zaczęła się robić bardzo trudna.
Rachunki trzeba płacić. Ratę kredytu też..
Padła propozycja prowadzenia sklepu..
Szczerze mówiąc nie miałam wyjścia. I żadnego wyboru..
Chociaż miałam wyjście. Mogłam siedzieć bez pracy i szukać dalej.
Bez gwarancji, że szybko coś znajdę.
Czyli żadne wyjście..
Wrzuciłam w internet hasło "ajent Żabka". To co przeczytałam na forum przeraziło mnie..
Wchodzić w to? Skoro nie mam wyjścia..
Dałam sobie czas na zastanowienie. I podjęłam decyzję. Wchodzę w to.
Najwyżej powiększę grono zadłużonych. Trudno. I tak jestem już w nieciekawej sytuacji..
Nie wiem czy dobrze zrobiłam.
Może mój sklep będzie wyskoobrotowy i zarobię na życie, a może wręcz przeciwnie.
Biznes się nie rozkręci a ja zostanę z długami.
Pewnie takie dylematy ma nie jedna osoba, która chce zacząć współpracę z firmą.
Może to co tu będzie powstawać pomoże komuś w podjęciu decyzji.
Nie wiem czy ten blog będzie pozytywny czy nie. Jeszcze tego nie wiem.... Czas pokaże..
To zaczynamy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)